Co buduje, dewastując brzeg jeziora Roś i teren gminy Biała Piska Andrzej Kurzątkowski, członek zarządu Starostwa Powiatowego w Piszu? Tego nie wiadomo, bo w dokumentach nic nie gra!
Wędkarze zaalarmowali pod koniec czerwca br., że potężna koparka dewastuje brzeg jeziora Roś. Zrobili zdjęcia i zaalarmowali państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” w Piszu.
Na miejscu ruszyli inspektorzy. Ustalili, że roboty prowadzone są nielegalne. A ich skutkiem jest dewastacja 570 metrów kwadratowych nadbrzeża jeziora. Oraz zasypanie ziemią wydobytą z nielegalnie pogłębionego dna jeziora, 540 m kw. lądu.
Ustalili też, że roboty prowadzi Andrzej Kurzątkowski - były Burmistrz Białej Piskiej, były Przewodniczący Rady Powiatu w Piszu a obecnie Członek Zarządu Starostwa Powiatowego w Piszu. I na kazali mu natychmiastowe wstrzymanie wszelkich prac.
Co buduje Andrzej Kurzątkowski? Najpierw myśleliśmy że powstaje nielegalnie kolejny pałac albo hotel. Bo taka jest ostatnio moda na budowanie na terenach przyrodniczych. By się tego dowiedzieć, odwiedziliśmy naszym wozem telewizyjnym w ubiegłym tygodniu zarówno „Wody Polskie” w Piszu jak i tamtejsze Starostwo Powiatowe.
Pan Andrzej Kurzątkowski złożył w styczniu br. zgłoszenie budowy 25-metrowego pomostu - poinformowała nas naczelnik wydziału budownictwa.
Tyle że my ustaliliśmy, że wycięcie roślinności wodnej nastąpiło nie wzdłuż działki pana Kurzątkowskiego o numerze 312/12 ale sąsiedniej działki 312/13, która należy do Gminy Biała Piska! Dodatkowo, na długości kilkudziesięciu metrów, została usypana droga.
My żadnych prac w tamtym rejonie nie zlecaliśmy. We wtorek idziemy na to miejsce z Inspektorem ochrony środowiska by ustalić co się dzieje - usłyszeliśmy w urzędzie gminy Biała Piska.
Z informacji, którą uzyskaliśmy od rzecznika prasowego Dyrekcji „Wód Polskich” Białymstoku wynika, że sprawa już została zgłoszona do organów ścigania.
Szczegóły zawarte są w filmie który dołączamy do niniejszego tekstu.
Przypomnijmy że Andrzej Kurzątkowski jako burmistrz Białej Piskiej, zapisał się już w historii drogownictwa zmieniając kierunek remontowanej drogi. Bo zamiast pierwotnego planu, remontowana droga nagle skręciła i zawitała pod dom Andrzeja Kurzątkowskiego!
Reportaże z skandalu w 2013 roku, za które Andrzej Kurzątkowski został skazany prawomocnym wyrokiem, wciąż dostępne są pod linkami Polsatu i Telewizji Publicznej.
Andrzej Kurzątkowski dziś nie odbiera od nas telefonów. Dlatego, w ramach rzetelności dziennikarskiej, wysłaliśmy mu następujące pytania:
Do: Andrzej Kurzątkowski
Szanowny Panie
W związku z serią reportaży, które przygotowujemy między innymi na Pana temat (dziś po południu opublikujemy pierwszy z nich), w ramach rzetelności dziennikarskiej proszę o odpowiedź następujące pytania:
1. Czy to Pan w czerwcu tego roku wynajął potężną koparkę celem wykonania robót na nadbrzeżu jeziora Roś przylegającego do pana działki o numerze 312/12 w miejscowości Giętkie?
2. Dlaczego nie zgłosił Pan tych prac do „Wód Polskich”, tylko do Starostwa w Piszu? Choć jako Członek Zarządu, ma Pan świadomość że Starostwo nie ma kompetencji, by takie zgłoszenie przyjąć?
3. Zdaniem Urzędu Gminy Biała Piska, nielegalnie prace budowlane zostały przeprowadzone również na ich terenie czyli na działce 312/13, która przylega do Pana działki. Czy to Pan zlecił usypanie piaskiem gminnej drogi bez zezwolenia Gminy, której kiedyś był Pan Burmistrzem i usunięcie roślinności przyrodniczej z terenu wodnego tej gminnej działki?
4. Jeśli nie, to czy złożył Pan zawiadomienie do Prokuratury o tym, że ktoś to zrobił wkraczając na teren również i Pana działki?
5. Zdaniem „ Wód Polskich” został naruszony duży obszar przyrodniczy terenu przylegający do Pana działki. Czy miał Pan zgodę na ingerencję w środowisko od urzędników podlegających Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska w Olsztynie?
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?